poniedziałek, 3 lutego 2014
No i cały misterny plan w............
Och latały. Latały nisko i kosiły wszytko co było wyższe od hobbita leżącego na brzuchu (lub skaczącego snotlinga). Latały te wszystkie słowa uznawane za obelżywe (k..., ch....i inne p............. - to ostatnie rymuje się z "solę"). Co się stało? Ano malowałem sobie gryfa i postanowiłem trochę wycieniować mu pióra - te koło łap miały być trochę ciemniejsze. Nie udało się. Przemalowałem. Różniło się kolorem od pozostałych. Poza tym w kilku miejscach nie podobały mi się pióra jakie zrobiłem - zacząłem je poprawiać. Nie wyszło przemalowałem. I jeszcze raz, i jeszcze raz........... Zorientowałem się że już tyle jest nałożonych warstw farby, że totalnie zalały wszystkie detale. To postanowiłem zmyć farbę z tych kilku miejsc i pomalować je jeszcze raz (to było tak ze 4cm2). No i jak pech to na wszystkich frontach. Zmywacz dostał się pod taśmę malarską i zrobił masakrę z pomalowanym w około 70% gryfem. Ucierpiał jeden pędzel (jakoś tak się złamał, gdy się lekko zdenerwowałem;)) No i cały gryf poszedł się kąpać w zmywaczu. Przy okazji dowiedziałem się, że zmywacz nie działa dobrze na masy epoksydowe, którymi szpachlowałem gryfa podczas przeróbek. No i trzeba też zrobić te kilka przeróbek. Ale przy okazji wymyśliłem sposób na zrobienie takich piór, że będą wyglądać miód-malina - jak się udadzą, ale wydaje mi się, że będzie ok:). Ale to już opiszę w następnym wpisie (razem ze zdjęciami)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz